Czterdzieści lat minęło czyli…co Albert myśli o mieście cz.6

07/12/2012

Dramatyczna sytuacja finansów gminnych spowodowała, że podczas czwartkowej Komisji Finansów i Rozwoju radni podjęli karkołomną decyzję o zawieszeniu pracy nad budżetem. Postanowili zwołać na najbliższy wtorek nadzwyczajne spotkanie robocze całego mysłowickiego samorządu. To tylko dziewięć dni przed sesją budżetową! Z czymś takim spotkałem się pierwszy raz w naszym mieście…

Okrągły stół za zamkniętymi drzwiami!
Decyzja o zwołaniu „okrągłego stołu” w Mysłowicach niesie jasny przekaz – nie wolno się dzielić na koalicję i opozycję w chwili gdy nad miastem wiszą czarne chmury, a bieda piszczy, że uszy więdną. Ciągłe kłótnie i pogłębiający się podział na radnych „Lepszych” (tych co kadzą prezydentowi) i „Gorszych” (którzy prezydentowi nie kadzą i nie klepią go po plecach tylko pokazują zagrożenia) musiało skończyć się katastrofą, która dzieje się na naszych oczach!

Spotkanie odbędzie się w wąskim gronie – radni miejscy, prezydent, dwóch zastępców prezydenta i najwyższa kadra urzędnicza. Nie będzie mediów czy zaproszonych gości…
Z jednej strony słyszymy głosy oburzenia, że nadzwyczajne posiedzenie będzie odbywało się w zaciszach magistrackich gabinetów, z drugiej opinie, że może to i dobre rozwiązanie, bo samorządowcy bez kamer i publiczności zatracają mechanizmy agresji i autodestrukcji. Zdarza się, że bez publiczności  zaczynają ze sobą rozmawiać jak starzy przyjaciele! Oczywiście nie dotyczy to jednego z nich, który jest tak zchamiony i zacietrzewiony w swej nienawiści, że nie podaje niektórym kolegom ręki – ale w każdym stadzie znajdzie się czarna owca przynosząca wstyd bądź wywołująca politowanie…

Skąd ta opozycja?!
Mnie przeraża jeden fakt. Otóż zaraz po wyborach w 2010 roku pan prezydent Edward Lasok nie miał w Radzie Miasta jako takiej opozycji. Wprawdzie niektóre Kluby Radnych zwalczając się nawzajem próbowały wyszarpać dla siebie jakieś łakome kąski z samorządowego „tortu” ale były to tylko pojedyncze, mało znaczące ujadania. Słyszałem, że jeden Klub żądał zastępcy prezydenta, a inny chciał jakieś frukty w miejskich firmach komunalnych…co niektórym się nawet powiodło! Przy okazji najbardziej pazerni pozbierali ważne funkcje w Radzie. To takie typowe szarpanie się o łupy powyborcze, jak w niemal każdym mieście.

Przypomnę, że pana prezydenta przez pierwsze półtorej roku obecnej kadencji wspierali nawet radni Lewicy, w tym moja skromna osoba – mimo pomyj jakie na nas wylewano w kuluarach i podczas różnych spotkań. Po chamskim wycięciu z niemal wszystkich kierowniczych stanowisk w Komisjach stałych, nadal współpracowaliśmy tak z Radą jak i panem prezydentem!

Dziś w Radzie nikt nie zagłosował za poparciem prezydenckiego budżetu na 2013 rok podczas spotkań, w których osobiście uczestniczyłem! Podczas dwóch Komisji: Polityki Społecznej i Zdrowia oraz Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa nawet radni związani z obozem pana prezydenta nie podnieśli ręki na TAK podczas opinii uchwały budżetowej! Nie głosowali nawet Ci, którzy przy obecnym włodarzu poprawili sój status społeczny! A to daje wiele do myślenia…

Samemu to tylko w westernach…
Ja cały czas powtarzam głośno i zdecydowanie, że prezydent Edward Lasok to ciekawa postać. Powiem więcej – to dobry i oddany kolega z samorządu, facet który nie obraża się na swoich przeciwników politycznych i można się z nim przyjaźnić nie myśląc o tym, że kiedyś zrobi Ci na przekór! Jednak jego najbliżsi współpracownicy, z (nie)wiadomych mi powodów, odsuwają od niego niemal każdego, kto chciałby współpracować i wnosić w życie miasta dobre pomysły. Wmawiają spisek i podsycają do nienawiści światopoglądowej. Tu negatywne i szkodliwe społecznie przykłady podłych zachowań przytoczę następnym razem.

Jak wielokrotnie wspominałem, jednoosobowo nie da się rządzić miastem o czym przekonał się poprzedni prezydent. Życie pokazuje, że tylko w westernach w pojedynkę można zgarnąć całą pulę. W codziennym życiu samemu można jedynie się umartwiać.
Odsuwanie od siebie ludzi przychylnych i uczynnych z czasem przynosi opłakane skutki. Zaś robienie sobie wrogów z radnych, którzy bezinteresownie wspierali pana prezydenta przez ostatnie półtorej roku i pomagali mu w najtrudniejszych chwilach na sali obrad czy poza nią to już duży błąd polityczny, którego żniwo zaczyna ktoś zbierać…

Mysłowicki „okrągły stół” przy którym znajdzie się miejsce dla wszystkich radnych i prezydentów może spowodować, że dojdzie do zmiany zapisów w budżecie na 2013 rok. Liczę, że może znajdą sie większe pieniądze na sport i pomoc społeczną. Taką mam nadzieję i dlatego wybieram się na to jakże ważne spotkanie. Mieszkańcy czekają na efekty pracy tak prezydenta jak i radnych – nie zaś na polityczne burdy i opluwanie jadem.

Liczę również, że pan prezydent przeprowadzi kilka osobistych zabiegów, które spowodują poprawę atmosfery w samorządzie, a co za tym idzie, komfort życia naszych mieszkańców! Czego i sobie i całej reszcie „wybrańców narodu” życzę!

Dariusz Wójtowicz nazywany kiedyś Albertem