Czterdzieści lat minęło czyli…co Albert myśli o mieście cz.1

16/08/2012

Szanowni czytelnicy MYSLOWICE.NET, dziś piszę do Was pierwszy raz już jako facet w wieku średnim. Czterdzieści lat to wiek, który obliguje mnie do bardziej wyważonych osądów niż dotychczas więc będę starał się komentować mysłowickie wydarzenia w sposób spokojny i pozbawiony większych emocji. Tak naprawdę to nie wiem czy rzeczywistość naszego miasta da się spokojnie przedstawiać ale przynajmniej będę próbował! W pierwszym odcinku postaram się odpowiedzieć mojej koleżance Annie Starmach z gazety Co Tydzień na zarzuty rzekomej bezmyslnej wycinki ozdobnych krzewów w Parku Zamkowym. Tytuł i temat to bulwersujące sprawa, ale czy prawdziwa? Osądźcie sami… Dariusz Wójtowicz zwany kiedyś Albertem… Â

Szanowni czytelnicy MYSLOWICE.NET, dziś piszę do Was pierwszy raz już jako facet w wieku średnim. Czterdzieści lat to wiek, który obliguje mnie do bardziej wyważonych osądów niż dotychczas więc będę starał się komentować mysłowickie wydarzenia w sposób spokojny i pozbawiony większych emocji. Tak naprawdę to nie wiem czy rzeczywistość naszego miasta da się spokojnie przedstawiać ale przynajmniej będę próbował!W pierwszym odcinku postaram się odpowiedzieć mojej koleżance Annie Starmach z gazety Co Tydzień na zarzuty rzekomej bezmyślnej wycinki ozdobnych krzewów w Parku Zamkowym. Tytuł i temat to bulwersujące sprawa, ale czy prawdziwa?Przez ostatnie 20 lat myslowicki Park Zamkowy popadał w ruinę. Kolejni prezydenci nie potrafili zadbać o zielone płuca miasta, bo dbali bardziej o siebie i swoje interesy, a nie potrzeby zwykłych mieszkańców. Byli wprawdzie radni, którzy wielokrotnie domagali się pieniędzy na odbudowę Parku, jednak co może garstka samorządowców gdy główni dygnitarze nie chcą ich słuchać?!Po wielu latach znalazł się w końcu prezydent, który dał zielone światło do modernizacji Parku Zamkowego i wydał odpowiednie polecenia. Niestety, nie wszystkim przypadło to do gustu i zrobiła się mała medialna afera.Wiosną ubiegłego roku pracownicy Zakładu Oczyszczania Miasta Myslowice rozpoczęli wielkie sprzątanie. Wywieźli z brudnego i zaniedbanego Parku kilkadziesiąt ciężarówek z gruzem, śmieciami, gnijacymi liśćmi, starymi oporami czy polamanymi gałęziami. Oczyścili z traw i krzewów zarośnięte alejki, powycinali samosiejki i wyrównali żywopłoty. Prezydent Edward Lasok i jego zastępca Jan Wajant co jakiś czas robią osobiste kontrole.Obecnie, łącznie ze świętami, codziennie zbierane są rozbite butelki i grabione liście. Okoliczni mieszkańcy są zadowoleni z pracy służb komunalnych i decyzji prezydenta. Niestety wystarczyła jedna osoba, która zgłosiła się do pani redaktor Anny, aby czar prysł. Od dwóch tygodni w Co Tydzień ukazuje się materiał o rzekomo bezmyślnym wykarczowaniu „pięknych bzów i jaśminów”! Czytając sensacyjny materiał można dojść do wniosku, że w mysłowickim Parku doszło do brutalnego zamachu na pomniki przyrody…W związku z powyższym, jak osoba pracująca w Zakładzie Oczyszczania Miasta i mająca nadzór nad grupą pracowników oczyszczającą nasze zrujnowane miasto, pragnę pokusić się o komentarz w tej sprawie. Jednak słowa moje proszę potraktować jako osobisty odpór na postawione zarzuty. Oficjalne pisma w sprawie utrzymania czystości w Parku Zamkowym napewno prześle Redakcji odpowiedni pracownik Magistratu, który prowadzi kontrole w tym zakresie.Szanowna pani Redaktor Anno, nieprawdą jest, że pracownicy ZOMM prowadzą działania w terenie miasta bez jakiegokolwiek nadzoru i wycinają w Parku co popadnie. Nadzór nad ich pracami prowadzę miedzy innymi ja. Pracowników ZOMM, więc także i mnie, kontroluje zaś Wydział Gospodarki Komunalnej oraz resortowy zastępca prezydenta, więc stawianie w tekście tez o braku nadzoru jest nie tylko krzywdzące dla mnie ale i dla podległych mi pracowników, którzy poświęcają wiele czasu na pracę przy pielęgnacji parkowych alejek.Miejsce, w którym rzekomo rosły piękne bzy i jaśminy, to wejście do Parku Zamkowego od strony Placu Mieroszewskich, przy budynku zwanym Zameczkiem. Tam właśnie według redaktor Anny miało dojść do zniszczenia „pięknych ozdobnych krzewów”. Otóż pani Aniu, wystarczyło zadzwonić do swojego starszego kolegi ze szkoły podstawowej Dariusza oraz zapytać dlaczego i na czyje polecenie prowadzone są prace pielęgnacyjne. Przecież od lat mamy namiary na siebie i rozmawiamy o wielu trudnych sprawach, które dzieją się w mieście. Rzetelność dziennikarska każe pytać…Nazywanie bezhołowiem zajęć takich jak wycięcie śmierdzacych szczynami i stęchlizną starych wysuszonych badyli i na dziko rosnących samosiejek, które służyły lokalnej żulerni za miejscówkę do spożywania tanich win jest również krzywdzące. Wiosną tego roku w okolicach Zameczka doszło do napadu, a starsze osoby bały się tamtędy chodzić. Z tego co wiem zgłoszenia w sprawie wyciecia śmierdzących i zakurzonych bażołów nazywanych w materiale dziennikarskim bzami i jaśminami były również w samym Urzędzie. Ja jestem osobiście zdziwiony, że kolejne Władze Miasta już wcześniej nie wykarczowały tego miejsca ze względów bezpieczeństwa, a miejscowi radni latami udawali, że wszystko jest Ok!Rozmawiając na temat rzekomo nielegalnej wycinki ze spacerujacymi po Parku mieszkańcami Piasku zauważyłem na ich twarzach zdziwienie, czasami nawet śmiech. Mieszkańcy wręcz cieszą się, że ktoś wreszcie zaczął dbać o Park i przyległe do niego tereny. Cieszą się również, że w końcu zostały usunięte chaszcze przed Zameczkiem. Moje słowa potwierdza ubieglotygodniowy materiał, jaki ukazał się w piątkowym Dzienniku Zachodnim gdzie trzy mieszkanki Piasku wręcz cieszą się z postepujacych zmian i utrzymania czystości w Parku.Z zadowoleniem porządek w Parku przyjmują okoliczni przedsiębiorcy, którzy widzą, że miejscowa żulernia przestała przesiadywać na ławkach. W Parku w końcu zrobiło się bezpiecznie, bo już nie ma się gdzie schować z butelką alkoholu.Osobiście uważam, że artykuł w Co Tydzień nie ukazałby się gdyby sympatyczna i miła z natury pani redaktor Ania zadzwoniła do mnie bądź Zarządu ZOMM i na gorąco zapytała o szczegóły. Podejrzewam rownież, że gdybym nie był pracownikiem ZOMMu, sprawy tym bardziej by nie było, bo jak wiadomo, nie jestem i nigdy nie byłem ulubieńcem redaktor Ani.Żyję nadzieją, że po dzisiejszym sprostowaniu nie zacznie się dziennikarskie polowanie na pracowników Zakładu Oczyszczania Miasta, a w szczególności moją skromną osobę. Przy okazji zastanawiam się czy warto robić coś dla naszego kochanego miasta, skoro za doprowadzenie Parku Zamkowego do stanu używalności można dostać mocno po uszach i to przez kilka kolejnych tygodni… W bezpośrednim sąsiedztwie Parku są wyrwy w jezdniach, połamane krawężniki i dziury w chodnikach – to są moim zdaniem lepsze tematy do opisywania i piętnowania ludzi odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. I to daję pod rozwagę! Dariusz Wójtowicz zwany kiedyś Albertem…Â