Czterdzieści lat minęło, czyli… Miasto dopadły dwie kolejne plagi! (część 40)

10/03/2017

W ostatnich tygodniach na moje rodzinne Miasto spadły dwie kolejne plagi. Z regionalnej prasy dowiedziałem się, że Mysłowicki odcinek Drogowej Trasy Średnicowej, stał się fikcją, a w dodatku nasz miłościwie panujący prezydent nie chce przejąć terenów po byłej Kopalni Węgla Kamiennego „Mysłowice”! 

Przypomnę, że teren po Kopalni „Mysłowice” miał stać się kurą znoszącą złote jaja w postaci bajecznie bogatych inwestorów, niezliczonej ilości miejsc pracy czy ogromnych wpływów do budżetu miejskiego w postaci podatków – tak przynajmniej zarzekał się w kampanii wyborczej prezydent Edward Lasok. 

Podobnie rzecz się ma z Drogową Trasą Średnicową, której budowa miała odkorkować Mysłowice i polepszyć komunikacyjny dostęp do (po)górniczych terenów oraz tak gorliwie obiecywanych inwestorów. Mieli nam pomagać zaprzyjaźnieni parlamentarzyści, ministrowie, władze województwa…

Lasok, najprawdopodobniej ze zwykłego wstydu bądź tchórzostwa, nie spotkał się z radnymi miejskimi, aby obwieścić im, że kolejne opowieści o rozwoju gospodarczym miasta, okazały się mitami starszego człowieka, który czego nie dotknie, zamienia w popiół! O dwóch klęskach negocjacyjnych naszego włodarza dowiedzieliśmy się z regionalnej prasy, co ukazuje poziom dyskusji i skalę wymiany informacji w lokalnym samorządzie.

Moim zdaniem, tak kluczowe dla Mysłowic zagadnienia, jak inwestycje na terenach pokopalnianych, czy budowa obwodnicy powinny być dyskutowane podczas posiedzeń  komisji, Rady Miasta oraz podczas nieformalnych spotkań! Na rozmowy powinni być zapraszani branżowi specjaliści. Tak przynajmniej dzieje się w gminach kierowanych przez odpowiedzialnych ludzi, którzy posiadają niezbędną wiedzę i wizję rozwoju. U nas radni i mieszkańcy dowiadują się z prasy o decyzjach, których skutki mogą okazać się katastrofalne dla rozwoju Miasta. 

Na mój wniosek 9 marca odbyło się nadzwyczajne posiedzenie komisji gospodarki, gdzie prezydent miał przedstawić radnym swoje stanowisko.

Spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia informacji przez naczelnik Marcjannę Mądry, później głos zabierali Edward Lasok, naczelnik Tomasz Szewczyk i każdy z nich twierdził, że obecnie nie ma możliwości prawnej przejęcia terenów po byłej Kopalni „Mysłowice”, że w sumie przejęcie terenów wartych setki milionów złotych, to nie jest dla Miasta opłacalna sprawa! W dodatku z rozmowy można było wnioskować, że Władze Województwa Śląskiego, Wojewoda Śląski, NFOŚiGW, WFOŚiGW, oraz komisje przydzielające środki zewnętrzne prawdopodobnie sprzysięgli się przeciwko biednemu Edwardowi i jego znajomkom piastującym najważniejsze funkcje w Mysłowicach. Wszyscy dookoła są źli, tylko Edward dobry!

To co dzieje się teraz w Mysłowicach posumuję w kilku punktach:

  • przez lenistwo, nieporadność, brak wiedzy, polityczne rozgrywki, prywatę, a nawet zwyczajną ludzką głupotę, pewnie już bezpowrotnie straciliśmy szansę na przejęcie kilkudziesięciu pokopalnianych hektarów w Centrum Mysłowic, gdzie można było stworzyć wiele miejsc pracy.
  • od chwili zamknięcia Kopalni „Mysłowice”, czyli od 7 listopada 2008 roku do dzisiaj, dobrze opłacani urzędnicy i kolejni prezydenci nie sprostali oczekiwaniom wielu mieszkańców. Po prostu zarżnęli gospodarczo, ekonomicznie i kulturalnie Miasto!
  • opowieści pana Lasoka o zmniejszeniu zadłużenia, o rozwoju gospodarczym czy przejęciu terenów po KWK Mysłowice, okazały się zwykłymi bredniami

W dodatku wszechobecna buta i arogancja lokalnej władzy nie pozwala im się przyznać do katastrofalnych błędów, których namacalnym efektem stały się opisane wyżej problemy. Pan Lasok i jego świta mają się dobrze, bo zarabiają dobre pieniądze, robią świetne interesy, promują polityczne gęby i nazwiska w mediach na koszt mieszkańców, a co najgorsze, każą nazywać się „Gospodarzami Mysłowic”!

Ekipa trzymająca władzę, związana z Mysłowickim Porozumieniem Samorządowym i koalicjantami, poobsadzała się na kluczowych stanowiskach w Mieście. Dobrze głosujących radnych powybierali na najważniejsze funkcje w samorządzie, a najbardziej pazernych z łatwością „podkupili” do trudnych głosowań kredytowych, bo m.in.  pozałatwiali robotę w miejskich jednostkach.

Efekty widać gołym okiem: mamy już ponad 320 milionów złotych różnego rodzaju zobowiązań i niedorzecznie drogą wodę, nadal nie ma Drogowej Trasy Średnicowej, nie mamy inwestorów na terenach pogórniczych, w Mieście jest niebezpiecznie i brudno, a komunalne budynki sypią się na potęgę…

Dziwię się tylko, że mieszkańcy nadal pozwalają na rujnowanie Miasta, które jeszcze nie tak dawno, było jednym z najpiękniejszych grodów Górnego Śląska. Pomyślcie proszę o tym Szanowni czytelnicy przy najbliższych wyborach i odgońcie te wszystkie samorządowe miernoty od przepełnionych arogancją koryt!

Dariusz Wójtowicz, niegdyś nazywany Albertem