Od kilku lat MOSiR Mysłowice narażony jest na kolejne kataklizmy wywoływane absurdalnymi decyzjami Wybrańców Narodu czyli ogólnie rzecz ujmując – radnych i prezydentów. Tak zwane „pomysły” na rozwój sportu w naszym mieście cechują się najczęściej obcinaniem kolejnych pieniędzy na sekcje sportowe i fizyczny rozwój młodzieży.
Dziś kolejnym niesamowitym, wspaniałym i cudownym lekiem na poprawę jakości świadczonych usług przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji wobec mieszkańców ma się okazać zmiana organizacyjno – prawna. MOSiR z zakładu budżetowego ma się przeistoczyć w jednostkę budżetową! Jedno jest pewne, kasy z tego nie przybędzie.
Z takim pomysłem wyskoczyli niedawno jak Filip z konopi miejscy urzędnicy czym spowodowali niemałą zadymę, bo oficjalnie mówi się, że ta zmiana nie spowoduje zwiększenia kasy na zajęcia dla dzieci i młodzieży ale zwiększy ilość dyrektorów – z jednego na co najmniej dwóch! A co wywołuje ogromne oburzenie w samorządowych kuluarach, jednym z nich ma się stać kolejny (obecnie funkcjonujący) radny miejski czyli człowiek z bezpośredniego nadania Narodu. Jeżeli potwierdzą się urzędnicze opowieści o społecznym awansie, to będzie już chyba piąty samorządowiec, który po wyborze do Rady Miasta zrezygnuje z mandatu na rzecz kierowniczego stanowiska w Mysłowicach. Jak niedawno napisała jedna z lokalnych dziennikarek, takiego kadrowego tsunami nie pamiętają najstarsi mysłowiczanie!
Radni mają na najbliższej czwartkowej sesji zmieniać MOSiR w MOSiR BIS bez informacji o skutkach finansowych podjętej decyzji, bez wiedzy o zamierzonych zmianach, bez wiedzy o nadchodzących zmianach statutowych i bez wiedzy o zmianach na dyrektorskich stanowiskach jakie kryją się za niemal każdą „nieoczekiwaną” reorganizacją!
Przerażeni polityczną zadymą są pracownicy MOSiR, bo nie wiedzą co ich spotka za kilka dni, tygodni czy miesięcy… Boją się człowieka, który obecnie jest numer jeden zakulisowej mysłowickiej giełdy „sukcesów kadrowych” obecnych Wybrańców Narodu…
Zaniepokojeni są również radni Klubu Centrolewicy „Wspólnie dla Mysłowic”, którzy słyszą tylko półprawdy i zakulisowy jazgot o krążących nazwiskach na mysłowickiej giełdzie (pseudo)liderów.
Jestem w sumie mało znaczącym, skromnym radnym, który swoim jednym głosem nie jest w stanie zmienić niesamowitych w zamyśle i działaniu decyzji płynących wprost z Magistratu. To powoduje, że nie jestem również w stanie ochronić mysłowickiej młodzieży od kolejnych intelektualnych kataklizmów co chwilę nawiedzających mysłowicki MOSiR.
Na szczęście szalony pomysł na „cudowne uzdrowienie” rodzimego sportu został negatywnie oceniony przez radnych pracujących w Komisji Finansów i Rozwoju Rady Miasta Mysłowice. Na Komisji Edukacji, Kultury i Sportu MOSiR BIS również nie uzyskał akceptacji radnych. Boję się jednak tego, że Główny Dowodzący miastem wezwie na dywanik swoją „większość” i przywoła do porządku rozbrykanych jak zajączki rebeliantów. Wtedy to w mysłowickim MOSiR rozpoczną się zmiany na „gorących krzesłach”. Ale o tym, co nie co napiszę, po czwartkowych decyzjach radnych miejskich…
Dariusz Wójtowicz zwany kiedyś Albertem!