Kilka dni temu otrzymałem do skrytki pocztowej list od radcy prawnego, który reprezentuje interesy Sławomira Kosiby. Z pisma wynika, że Kosiba żąda, abym jako radny miejski i mieszkaniec Mysłowic przestał publicznie komentować zwolnienia pracowników MPWiK i nie odbnosił się swoją niechęcią do zbycia udziałów gminnego majątku na rzecz GPW. Mam też przeprosić za swoje wcześniejsze negatywne opinie na temat działań władz spółki, bo w innym przypadku poniosę konsekwencje prawne. To forma nacisku na osobę, która bierze udział w zespole mającym na celu zbycie udziałów MPWiK na rzecz GPW.
Przypomnę, że Kosiba to nowy prezes MPWiK, który wbrew wcześniejszym zapewnieniom prezydenta Mysłowic Edwarda Lasoka, zwalnia na potęgę pracowników mysłowickich wodociągów. Stworzył nawet do tego celu program „dobrowolnych” odejść, na który nie ma pieniędzy. Na ten pomysł trzeba zaciągnąć kolejne zobowiązanie – tym razem w GPW, aby wpłacić zwalnianym ludziom wynagrodzenia i odprawy. Czyszczenie firmy z pracowników, których wcześniej przyjmowano jako niezbędnych oraz zbycie udziałów miejskiego majątku z powodu wcześniej zaciąganych kredytów uważam za skandaliczne działania. Przykre jest jednak to, że większość radnych miejskich i prezydent dają na to przyzwolenie, a ofiarami systemu stali się zwykli pracownicy.
Będąc radnym i członkiem zespołu nadal nie godzę się na to, aby ludzie z poza Mysłowic zwalniali pracowników miejskich zakładów pracy, tłumacząc opinii społecznej, że to „dobrowolne” odejścia. Nie dam również przyzwolenia na zbywanie udziałów majątku wszystkich mieszkańców Mysłowic, tylko dlatego, że kilku nieudaczników doprowadziło do ogromnych długów gminną spółkę. Należy najpierw rozliczyć byłego prezesa i prezydenta Mysłowic z opłakanych skutków ich wcześniejszych decyzji. Dlatego też postanowiłem odpisać panu Sławomirowi Kosibie co myślę o jego żądaniach.
Szanowny Panie Prezesie Sławomirze Kosiba
Z Kancelarii Rady Miasta Mysłowice 22 stycznia 2018 roku odebrałem pismo przedprocesowe, którego treść ma niewiele wspólnego z tym, co się dzieje w moim rodzinnym mieście, a w szczególności w MPWiK Mysłowice. Jak pisze do mnie radca prawny Jakub Jankowski, podobno czuje się Pan urażony stwierdzeniem, że jest czyścicielem przywiezionym w teczce. Jest Pan także urażony tym, że zbycie udziałów gminnej firmy określiłem jako szabrowanie gminnego majątku.
Pana nieetyczne i jednocześnie polityczne próby wyciszenia sprawy zbycia udziałów naszej gminnej spółki i zwolnienia kilkudziesięciu pracowników, której jest pan obecnie prezesem, to skandaliczny czyn, moim zdaniem godny potępienia. Podobnie uważają pracownicy MPWiK i niektórzy radni miejscy, znający problem.
Rada Miasta to organ nadzoru nad wydatkami samorządowymi i gminnym majątkiem, a MPWiK to spółka w 100% własność Miasta Mysłowice. Jeżeli jako radny nie godzę się na zbycie udziałów gminnej spółki, to żaden prezes ani prawnik nie jest w stanie mnie do tego przymusić. Nawet po przez próby zastraszania procesami sądowymi, co uważam za metody rodem z Białorusi.
Pański poprzednik, który doprowadził naszą spółkę wodociągową na krawędź upadku, również składał organom ścigania podłe i tchórzliwe donosy na moją osobę, więc podejrzewam, że jest to spójne i przemyślane działanie organizowane w porozumieniu z prezydentem Mysłowic Edwardem Lasokiem, który jest „jednoosobowym” właścicielem. To również pana główny mocodawca, więc wszystko układa się w jedną polityczną w zamierzeniu całość.
Panie prezesie Kosiba, zamiast zastraszania mnie prawnymi konsekwencjami, zamiast prób zmuszenia do irracjonalnych przeprosin i straszenia procesem opłaconym zapewne z pieniędzy publicznych, proponuję bardziej uczciwe i etyczne działania, zmierzające do ratowania majątku spółki wodociągowej. Niech pan w pierwszej kolejności rozliczy swojego poprzednika, który jest współwinny tragicznej sytuacji finansowej MPWiK, co w konsekwencji doprowadziło do obecnej próby zbycia udziałów i rozpoczęcia zwolnień pracowników. Wielokrotnie podczas obrad Rady Miasta Mysłowice i podczas posiedzeń branżowych komisji dawałem sygnały, że poprzedni prezes i prezydent Mysłowic skrywają przed radnymi dokumenty finansowe i umowy cywilno – prawne, z których można było uzyskać informacje o kondycji spółki czy wydatkach, które doprowadziły do finansowej katastrofy. Mówiłem również o podejrzeniach świadomego i długofalowego zadłużenia spółki. Przypominam, że publicznie pan potępił finansowe działania poprzedników, czym w jakiejś części potwierdził moje podejrzenia.
W chwili, gdy spółka miejska, którą pan zarządza, balansuje na krawędzi upadku, zlecenie kolejnej kancelarii prawnej prowadzenie form nacisku na mnie to działanie szkodliwe nie tylko dla spółki, ale również kładące kolejny cień na mysłowicki samorząd. Trudno zrozumieć, że prezes gminnej spółki wydaje publiczne pieniądze na proces sądowy przeciwko radnemu, który broni interesów Miasta, jego mieszkańców i zwalnianych pracowników. Szczególnie w chwili, gdy za zastępcą prezesa MPWiK ciągnie się odium mobbingu i przymuszania pracowników do „dobrowolnych” odejść z poprzedniej firmy, gdzie pełnił kierownicze stanowisko.
Szanowny Panie prezesie Kosiba, szczytem intelektualnej beztroski z pańskiej strony jest straszenie mnie argumentem, że jeżeli negocjacje z GPW zakończą się fiaskiem, MPWiK będzie żądało ode mnie roszczeń z tytułu rzekomo poniesionych strat finansowych. To ukazuje determinację zbycia miejskiego majątku i zwolnienie pracowników, którzy stali się ofiarami nieudolnego zarządzania gminną spółką na przestrzeni ostatnich lat oraz braku odpowiedniego nadzoru przez prezydenta Mysłowic.
Gdyby pan był mieszkańcem Mysłowic, nie nazwałbym pana w swoim felietonie „czyścicielem przywiezionym w teczce” tylko miejscowym czyścicielem, zaś wyprowadzanie (sprzedaż) udziałów miejskiej spółki nazwałem w żargonie, który jest dla pana trudny do zrozumienia, m.in. z tego powodu, ze nie jest pan autochtonem, tylko człowiekiem przywiezionym i wynajętym do pewnego mało eleganckiego zadania. Miejscowi znają pojęcie „szaber”, więc i panu proponuję powziąć merytoryczną wiedzę na ten temat.
Wasze pismo przedprocesowe skłoniło mnie do wystąpienia do Ministra Sprawiedliwości i Wojewody Śląskiego, aby ich służby sprawdziły prawidłowość wydatków środków publicznych w okresie 10 lat, prowadzonych przez Zarząd MPWiK, oraz objęcie nadzorem obecnie prowadzoną wyceną majątku gminnej spółki, którą po rozmowach z pracownikami MPWiK, uważam za nieprecyzyjną, wręcz noszącą znamiona nadużyć.
Może to pozwoli rozwiać podejrzenia, że grupa ludzi związana politycznie i zawodowo z pewną skompromitowaną społecznie partią polityczną, chce doprowadzić do utraty przez Gminę Mysłowice udziałów miejskiej spółki, z powodu katastrofalnego zarządzania na przestrzeni ostatnich lat.
Z wyrazami szacunku
Dariusz Wójtowicz
Radny Miasta Mysłowice