Czterdzieści lat minęło… Zamiast na (auto)promocję, pieniądze dajmy na sport! (część 29)

18/01/2016

Najlepszą metodą, aby nie było jedności w narodzie, jest zróżnicowanie finansowe. Wtedy „rozdający karty” ma pewność, że obdarowani skoczą sobie do gardeł i zapałają do wzajemną niechęcią. Historia już wielokrotnie pokazała, że skłóconym środowiskiem łatwiej się rządzi. I pewnie z tej metody działania skorzystał pan prezydent, który kilka dni temu podpisał podział środków finansowych na działalność mysłowickich klubów sportowych w 2016 roku.

 

W Mysłowicach mamy 4 kluby piłkarskie, którym udzielono dotacji finansowej. Bogatsze w sprzęt i sponsorów kluby otrzymały nawet trzykrotnie wyższe dofinansowanie, niż najbiedniejsza Lechia 06 Mysłowice.

Na całoroczną działalność w 2016 roku kluby piłkarskie działające na terenie miasta otrzymały następujące kwoty:
Górnik Wesoła 90.000 złotych
Unia Kosztowy 80.000 złotych
Górnik 09 Mysłowice 60.000 złotych
Lechia 06 Mysłowice 30.000 złotych

Trudno mi zrozumieć, jakimi kryteriami kierował się pan prezydent Edward Lasok i jego resortowy zastępca Grzegorz Brzoska, który odpowiada merytorycznie za sport w mieście. Mnie jest po prostu przykro, że są tak ogromne dysproporcje w podziale dotacji. Do dzisiaj do klubów nie dotarła pisemna argumentacja związana z podziałem pieniędzy na poszczególne podmioty. To powoduje, że znów będę musiał wystosować pismo, aby argumenty zostały podane do wiadomości publicznej.

Kluby piłkarskie to tylko jeden z przykładów, że kto bliżej pańskiego stołu, ten ma więcej. Znam personalne powiązania, które pewnie miały wpływ na decyzje, ale dzisiaj nie ma sensu przytaczać tych nazwisk i zaogniać konfliktów w środowisku.
I nie chodzi mi tutaj broń Boże o zabranie kasy dzieciakom z Górnika Wesoła czy Unii Kosztowy, bo te pieniądze należą się mi jak psu buda. Chodzi mi w takim przypadku o zwiększenie dotacji dla Lechii, która ostatnie lata przetrwała tylko dlatego, że prezes Grzegorz Loska i jego najbliższa grupa przyjaciół tworzących Zarząd, z własnej kieszeni dokładali na bieżącą działalność, zakupy sprzętu czy organizowane turnieje dla dzieci.

Przypomnę, że tegoroczna pula na działalność mysłowickich klubów sportowych to 850 tysięcy złotych. Twierdzę, że nie jest to mała kwota. Nie podoba mi się jednak sposób rozdysponowania publicznych pieniędzy i rozpowszechnianie informacji, że wszystko jest w jak najlepszym porządku – bo w porządku nie jest!

Rozpiętości w przyznanych dotacjach są niesprawiedliwe – tak twierdzą rodzice młodych sportowców, tak również twierdzą niektórzy trenerzy, tak twierdzę ja! Są sekcje, które będą miały duże trudności z zakupem sprzętu czy wynajmem obiektów. Niewystarczające na całoroczną działalność pieniądze otrzymali tenisiści stołowi, sportowcy sekcji ju jitsu czy sekcji pływackiej, gdzie wynajmowanie obiektów sportowych to ogromy wydatek.

Prezesi klubów czy rodzice trenujących w klubach dzieci prosili mnie, jako radnego miejskiego, o zwrócenie uwagi na opisane dysproporcje, więc to czynię. Prosili mnie również o złożenie wniosku na ręce prezydenta o zwiększenie puli finansowej na działalność sportową w Mysłowicach. Niebawem złożę taki wniosek, wraz z podaniem źródła finansowania, ale wątpię, że to coś da, bo opór materii jest silny.

Twierdzę, że gdyby pan prezydent przegłosowane przez radnych budżetowe pieniądze na promocję, wydawnictwa gazetowe czy reklamę w mediach elektronicznych przekazał na dodatkowe zajęcia sportowe, to znajdzie się ogromna kasa na granty dla klubów i stowarzyszeń sportowych! Trzeba tylko zrezygnować z wydatków, które zabezpieczono na śmieszne pokazówki medialne dla naszego lokalnego celebryty, organizowane przez rzesze dobrze opłacanych klakierów.

Tutaj sam nic nie zdziałam, ale uważam, że członkowie poszczególnych zarządów klubów sportowych powinni jak najszybciej umówić się na indywidualne spotkania z prezydentem miasta i wytłumaczyć mu problemy, z jakimi borykają się na co dzień. Może dzięki tym rozmowom włodarz miasta w końcu zrozumie, że tylko dzięki dodatkowym zajęciom sportowym jesteśmy w stanie ściągnąć z mysłowickich ulic rozrabiającą młodzież.

Być może wtedy nasz celebryta „znajdzie” dodatkowe pieniądze na działalność najbiedniejszych sekcji sportowych, jednocześnie rezygnując z autopromocji na tak szeroką i kosztowną skalę, jak to się obecnie dzieje w Mysłowicach!

Dariusz Wójtowicz zwany kiedyś Albertem!