Dariusz Wójtowicz – kandydat na stanowisko prezydenta Mysłowic ujawnia, w jaki sposób zamierza rozwiązywać największe problemy mieszkańców. Przeczytaj wywiad i dowiedz się co ma do zaproponowania.
Ruszyła batalia o stanowisko prezydenta Mysłowic, co ma pan do zaproponowania mieszkańcom?
W Mysłowicach przede wszystkim brakuje dwóch rzeczy: mieszkań komunalnych i miejsc pracy. Mysłowiczanie również skarżą się stan dróg i chodników czy brak parkingów. Tymi sprawami chcę zająć się jako przyszły prezydent.
W materiałach wyborczych mówi pan o budowie nowych mieszkań. W jaki sposób chce je pan wybudować, skąd wziąć pieniądze?
Moim celem nadrzędnym jest budowa około 500 mieszkań komunalnych dla mysłowiczan. Taka ilość w pełni zabezpiecza potrzeby oczekujących rodzin na upragnione własne cztery kąty. Budowa pierwszych dwóch bloków zostanie sfinansowana z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży około 700 mieszkań komunalnych oraz gminnych lokali użytkowych zarządzanych przez MZGK. Dziwi mnie jedynie fakt, że nikt z obecnych samorządowców nie skorzystał z mojego pomysłu.
Jak wielokrotnie pisałem, obecna Rada Miasta zablokowała sprzedaż mieszkań komunalnych z uwzględnionym wcześniej rabatem. Gdyby mysłowickie mieszkania komunalne sprzedawać po 20% wartości rynkowej, to z uzyskanych pieniędzy można budować nowe bloki mieszkalne. Jednak aby plan mógł w pełni się powieść, nie wolno po raz kolejny „przejeść” pieniędzy przez tworzenie kolejnych spółek czy towarzystw wzajemnej adoracji w formie suto opłacanych prezesów czy dyrektorów zarządzających projektem.
Mysłowiczanie narzekają na brak pracy. W jaki sposób, jako przyszły prezydent zamierza pan walczyć z tym problemem?
Do Mysłowic należy „zaprosić” firmy produkcyjne. Jednak aby ktoś zechciał u nas zainwestować, należy stworzyć ku temu warunki organizacyjne jak i ekonomiczne. Jeszcze jako radny podjąłem działania zmierzające do utworzenia mysłowickiej podstrefy ekonomicznej. Ulgi podatkowe i atrakcyjna lokalizacja ściągną do miasta inwestorów, a ci w niedługim czasie dadzą pracę mysłowiczanom.
Dla mnie ważne jest również to, aby mysłowickimi urzędnikami, szczególnie tymi na kierowniczych stanowiskach, byli mieszkańcy mojego rodzinnego miasta! Już się dosyć nasłuchałem o fachowcach i specjalistach spoza Mysłowic, którzy pozostawili po sobie „niesmak” i kupę długów. Uważam, że rdzenni mieszkańcy zasługują na pracę w rodzinnym mieście. W spółkach gminnych, zakładach czy jednostkach organizacyjnych kierownicze funkcje muszą pełnić ludzie, którym zależy na Mysłowicach. Przykładów nie będę dziś przytaczał, ale większość wie o czym mówię.
Mysłowicki samorząd niedawno zaprzepaścił wielką szansę na spłatę długów i poręczeń oddając wolne pole Katowickiemu Holdingowi Węglowemu. Była szansa na przejecie kilkudziesięciu hektarów ziemi po likwidowanej KWK Mysłowice. Spieniężenie tego majątku, bądź znalezienie inwestorów mogło stać się wielką szansą rozwoju miasta. Dziś są już tylko iluzoryczne szanse na przejęcie terenów pokopalnianych, jednak gdy zostanę prezydentem, zrobię wszystko aby jeszcze raz rozpocząć procedurę przejęcia olbrzymiego majątku przez miasto.
A co z drogami, to jedna z największych bolączek?
Stan naszych dróg i chodników jest wszystkim znany. Niedawno, między innymi dzięki wsparciu radnych „Wspólnie dla Mysłowic” przeznaczono z gminnego budżetu większe niż w latach poprzednich pieniądze na bieżące remonty najważniejszych ciągów komunikacyjnych. Chcę to kontynuować, ale już z pieniędzy unijnych, a nie tylko z budżetu miasta. Dotychczas miasto w sposób okazjonalny korzystało ze wsparcia europejskich funduszy i to chce zmienić.
Jak ocenia Pan swoje szanse wyborcze?
Jeżeli mieszkańcy oceniać będą kandydatów pod kątem włożonej pracy na rzecz miasta i poświęcenia w ostatnich latach, to nie boję się o wynik. Przez niemal 16 lat ciężko pracowałem w mysłowickim samorządzie i jeżeli ludzie to docenią nie będę martwił się o wynik wyborczy.
Edward Lasok, Agnieszka Kostempska, Ewa Fica, Sebastian Roncoszek, Blanka Palka, Łukasz Jarawka czy Karol Kaszek to indywidualności z ciekawymi pomysłami na Mysłowice i do ostatniego dnia kampanii będę się o nich wypowiadał tylko z szacunkiem.
Nie będę również wypominał ich słabości czy życiowych porażek, jak to się dzieje podczas niemal każdej kampanii wyborczej. Nie jestem zwolennikiem wyścigu szczurów i wytykania sobie wad. Każdy z kandydatów ma rodzinę, przyjaciół i sąsiadów. Deprecjonowanie ich dokonań życiowych i zawodowych czy polityczne pstryczki to oznaka słabości i braku wychowania. Przecież po wyborach wszyscy wrócimy do normalnego życia, swoich rodzin i obowiązków.
Ja chcę pokazywać mieszkańcom moich rodzinnych Mysłowic własne pomysły na miasto i to jest dla mnie najważniejsze. Grzebaniem w życiorysach niech zajmują się ludzie słabi, beznadziejni i bez życiowych dokonań.