O tym jak zadebiutowałem w stand-upie

O tym jak zadebiutowałem w stand-upie

Szanowni Mieszkańcy, 

Pytacie jak doszło do tego, że zdecydowałem się wystąpić podczas mysłowickiej gali stand-upu, to czas na kilka słów wyjaśnienia.

Kilka tygodni temu w moim gabinecie zjawił się dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury i opowiedział o swojej koncepcji dotyczącej stworzenia tzw. Mysłowickiej Sceny Komediowej. Pomysł opierał się na tym, by wśród gwiazd polskiego stand-upu pojawili się rownież amatorzy, lub mniej znani artyści, którzy próbują swoich sił na scenach w całym kraju. Zawsze wspieram takie kreatywne inicjatywy, więc stwierdziłem, że to bardzo dobry plan. Potem zauważyłem uśmiech na twarzy dyrektora, więc pytam o co chodzi? A on na to „Wiesz mamy jeszcze taki pomysł, by jednym z uczestników gali stand-up został…prezydent Mysłowic”. 

Wybuchnąłem śmiechem, bo o ile lubię sobie pożartować, to jednak występ na scenie jest już sprawą dość poważną. Powiedziałem jednak, że sprawę przemyślę. No i tak dwa dni później zdecydowałem, że…raz kozie śmierć i przekazałem dyrektorowi, że…wystąpię!

Organizatorzy zaproponowali by gala z moim udziałem odbyła 11 maja obok Bartosza Gajdy, Pawła Chałupki i Czarka Jurkiewicza. Tu pojawił się pierwszy stres pt. „To totalni zawodowcy, gdzie ja wśród nich…”. Ale, że lubię szalone wyzwania, to ani przez chwilę nie dałem po sobie poznać bym w ogóle pomyślał o wycofaniu się z występu. 

Jak wiecie moje obie kadencje są naznaczone ciężka pracą, staram się być dosłownie wszędzie, gdzie dzieje się coś wartościowego, a takich wydarzeń w naszym mieście nie brakuje. Początkowo scenariusz tworzyłem w głowie, bo nie mialem zbyt wiele czasu, by usiąść i na spokojnie to wszystko rozpisać. Potem zorientowałem się, że termin 11 maja zbliża się wielkimi krokami. 

Został tydzień, a ja dalej w lesie. Postanowiłem, że każdego dnia poświęcę przynajmniej dwie godziny na napisanie żartów na temat miasta, kampanii wyborczej, mojej opozycji i oczywiście o sobie samym, bo wbrew temu co twierdzą moi polityczni oponenci, mam w sobie naprawdę dużo dystansu. Co więcej uważam, że przy codziennej presji i stresie jakich doświadczam, poczucie humoru to często jedyna rzecz, która ratuje mnie przed szaleństwem! 

Najgorsza była noc z soboty na niedzielę. Do występu została niecała doba, a ja uświadomiłem sobie w co się wpakowałem. Trema zaczęła mnie zżerać, ale powiedziałem sobie – nie ma takiej opcji by wygrał strach. Wziąłem się w garść, choć noc była trudna i nieprzespana. 

Gdy następnego dnia przyjechałem na próbę, trema znowu dala o sobie znać. Jednak wsparcie mentalne takich zawodowców jak Bartosz Gajda, Paweł Chałupka i Czarek Jurkiewicz, było nieocenione! 
Panowie czapki z głów! 

Do występu zostało dosłownie kilka minut. Chodziłem nerwowo po korytarzu za kulisami sceny Mysłowickiego Ośrodka Kultury. W tle słyszałem gwar i wiedziałem, że na sali jest bardzo dużo ludzi. Po chwili pojawił się technik i oznajmił nam, że czas wejść na scenę. Na projektorze pojawiło się „intro”, a ja z resztą występujących wszedłem na scenę. No i…gdy zobaczyłem Waszą reakcję, brawa, śmiech i piski, to trema zniknęła. No i się zaczęło. Wasz śmiech był lekiem na cały stres, bawiłem się przednio i jestem bardzo zadowolony, że pokonałem tremę i odważyłem się wystąpić przed pełną salą naszego ośrodka kultury! 

W sumie był tylko jeden nieprzyjemny kwas podczas gali. Pewna znana nam Pani przebywająca na sali, będąca jak zwykle pod wpływem, przyszła tylko po to, aby zniszczyć występ. Na szczęście zaliczyła wtopę, bo „wykonała zadania” partyjnych mocodawców. Wyzywała, prowokowała i dopiero, gdy jeden ze stand up’erów powiedział jej, że ma zamknąć mor… nie używając słowa buzię, uspokoiła się i opuściła salę. Wstyd jest tym bardziej dotkliwy, że… to znana wielu ludziom, lokalna partyjna działaczka, która po ubiegłorocznej wyborczej porażce, straciła poczucie dobrego smaku. A i rozum, jak widać delikatnie zawiódł…

Kochani, dziękuję za to, że byliście tego dnia ze mną! Dziękuję za każdy pozytywny komentarz i konstruktywną krytykę, by jeśli nadarzy się w przyszłości okazja, zrobić to lepiej. I choć bawiłem się świetnie, to jednak od roli stand-upera, wolę być prezydentem i dbać o naszą wspólną miłość – Mysłowice! 
Poza tym, niemal co miesiąc niezły kabaret serwuje mi moja opozycja, a to chyba po prostu wystarczy…

Do usłyszenia w następnym wpisie!